Z Dzienniczka s. Faustyny

Kiedy sie zegnalam z siostrami i juz mialam odjechac, jedna z siostr bardzo mnie przepraszala, ze mi tak malo dopomagala w obowiazku i ze nie tylko mi nie dopomagala, ale ze sie starala zawsze utrudniac. Jednak ja ja w duszy uwazalam za dobrodziejke wielka, bo wycwiczyla mnie w cierpliwosci; do tego stopnia mnie cwiczyla, ze jedna ze starszych siostr wyrazila sie tak ze siostra Faustyna to albo glupia, albo swieta, bo naprawde przecietny czlowiek nie znioslby tego, zeby tak ktos stale robil na przekor. Ja jednak zawsze zblizalam sie do niej z zyczliwoscia. Starala sie ta pewna siostra tak utrudniac mi prace w obowiazku, tak ze pomimo mojego wysilku, udalo sie jej nieraz cos zepsuc z tego, co bylo dobrze zrobione jako mi sama przy pozegnaniu zeznala, przepraszajac mnie bardzo. Nie chcialam wnikac w intencje jej, ale bralam to, jako doswiadczenie Boze....[Dz. 632]

165720